poniedziałek, 1 lutego 2016
Pieczątka, ciastka i walentynki
Pieczątka, ciastka i walentynki, czyli trzy pieczenie na jednym ogniu.
Jakoś nie specjalnie obchodzimy walentynki, mam do nich stosunek ambiwalentny, bo czyż nie codziennie powinniśmy sobie okazywać uczucia, a z drugiej strony, każdy pretekst do prezentów jest dobry ;)
Wychodząc z założenia "przez żołądek do serca" proponuję Wam osłodzenie tego dnia lub każdej innej randki z Waszym lubym własnej roboty herbatnikami z napisem "zjedz mnie". Co W na to?
Przepis znalazłam na stronie Moje Wypieki, ale nie spełnia 100% moich oczekiwań, więc szukam idealnego przepisu dalej. Jeśli macie jakiś wypróbowany podzielcie się nim w komentarzu, chętnie przetestuję!
Napis zrobiłam pieczątką do ciastek i z nią wiąże się pewna historia...
Pewnego razu, gdy pokazywałam abażur origami napisała do mnie Agnieszka, która była zainteresowana wyżej wymienionym. Od słówka do słówka okazało się, że Aga prowadzi firmę Playwood i tworzy piękne rzeczy z drewna... umówiłyśmy się na wymiankę. Zrobiłam dla Agi abażur, a ja dostałam drewnianą pieczątkę do ciastek z wybranym przeze mnie napisem "zjedz mnie". Dostałam jeszcze podstawkę pod kubek oraz zawieszki na choinkę, których dziś nie zobaczycie na zdjęciach, a którymi chwaliłam się w grudniu na fb.
Dzięki wielkie Aguś! <3
Lubię pieczątki do ciastek. Ciasteczka nabierają wtedy charakteru. Z tego co zauważyłam wielkiego wyboru w napisach nie ma, przewijają się standardy typu "I <3 biscuit" czy "home made" z obrazkami też bywa różnie... ciągle to mało popularny gadżet.
Agnieszka wychodzi Wam naprzeciw i zrobi napis jaki sobie tylko wymarzycie...
Pieczątki przetestowałam ja i moje dziewczyny i z czystym sumieniem polecamy. Nie przyklejają się do ciasta, a odbity napis jest wyraźny. Co najważniejsze jest to produkt polski i w dodatku czyste rękodzieło :)
Sami zobaczcie co nam wyszło...
Przez prowadzenie blogu poznaję co rusz nowe zdolne i kreatywne osoby i muszę Wam powiedzieć, że bardzo to lubię!
Jeśli macie do mnie jakieś pytania, sprawki, coś w instrukcjach wydaje się Wam niejasne, czy po prostu chcecie napisać to śmiało!
Piszcie biuro.plachaart@gmail.com.
Inne kulinarne wpisy:
1. Cieszyńskie kanapki.
2. Masło orzechowe własnej roboty.
3. Gorące placuszki - bułeczki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super! Takie ciasteczka będą robić furorę :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, Marta
Mniam, mniam! Po prostu! Nic dodać, nic ująć! :)
OdpowiedzUsuńZ takim napisem jeszcze chętniej bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Ola.
świetne!
OdpowiedzUsuńdoskonały pomysł, ciasteczka na pewno cieszyły się powodzeniem. Mi się marzy taka pieczątka z napisem - mama do sześcianu ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam że te pieczętowane ciasteczka wyglądają smaczniej:)
OdpowiedzUsuńPosiadam w domu różne pieczątki do ciastek, które po upieczeniu wyglądają super
OdpowiedzUsuń