sobota, 17 maja 2014

DIY dla wszystkich, nawet dla tych co mają dwie lewe ręce...

Czy macie też tak, że w swoim zaplanowanym i poukładanym świecie marzycie o chwilach spontanicznych, niezaplanowanych, beztroskich? Takich trochę z młodzieńczych lat, gdzie w głowie szumiał wiatr szaleństwa, a czas w takich momentach zdawał się zatrzymać?
Wczoraj właśnie mieliśmy taki dzień...spontaniczny, niezaplanowany dzień...

Zaczęło się od długiego, leniwego poranka, na który zwykle, w tygodniu sobie nie pozwalam (mój dzień zaczyna się o 6 rano, przynajmniej w tygodniu). I tak zwlekłam sie z łóżka o 11.00! 
Odebrałam dzieci wcześniej ze szkoły i przedszkola...wybraliśmy się do miasta...na najpyszniejsze lody w okolicy, do naszej ulubionej kawiarni MelanżCafe <3 Przy okazji zaopatrzyłam się też w materialy na kolejne DIY ;) O gotowaniu obiadu nie było mowy więc wybraliśmy się na pizzę...też najpyszniejszą w okolicy do Cafe15. Ale, ale...że dzieciaki chciały na plac zabaw, postanowiliśmy zjeść w plenerze.
Pojechaliśmy nad jezioro, rozbiliśmy biwak na pomoście i delektowaliśmy się chwilą...szukaliśmy ryb w toniach jeziora, rozmawialiśy z łabędziami, Antoś wypatrzył węgorze w głębinach i odpłynęliśmy pomostem w siną dal marzeń...
Szęśliwi. Czasu nie licząc. Obok siebie i dla siebie.

Potrzebne materiały:
- odrobina spontaniczności,
- odrobina beztroski,
- odrobina czasu,
- szczypta marzeń,
- łyżeczka fantazji.

Krok po kroku:
Wszystko razem wymieszć, wypić i oddać się chwili ;)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym myślisz?